5 sie 2016

It's good to be bad~

Hasło, które przyświecało genialnej grze jaką był Dungeon Keeper 2, cały czas jest bardzo aktualne w dzisiejszym środowisku growym, szczególnie jeśli mamy przed sobą taką perełkę MMORPG jaką jest TOR.
TOR, a dokładniej SWTOR, czyli Star Wars The Old Republic, jest grą od EA (niestety ;___;) ukazującą losy uniwersum Gwiezdnych Wojen po wydarzeniach z z KOTORów.

Tak! Można spotkać Revana, a nawet zdradzę, iż jego postać stała się pewnym symbolem dla niektórych Sithów . Istnieje też jego kult, który zwie się Order of Revan, a jego członków nazywa się Revanites.

Tworząc swoją postać mamy oczywiście wybór po której stronie barykady chcemy stanąć - Republiki czy też Imperium. Możemy wybierać pomiędzy 4 klasami dla każdej strony, gdzie w każdej mamy podobieństwa w rolach:










Jedi Knight <> Sith Warrior
Jedi Consular <> Sith Inquisitor
Smuggler <> Imperial Agent
Trooper <> Bounty Hunter

I teraz zaczyna się robić ciekawiej, bo każda klasa ma dwie specjalizacje (bądź rozwinięcia klasy, jak zwał tak zwał), a każda z tych specjalizacji ma 3 drzewka talentów (gdzie jedno jest wspólne). Daje nam to ogromną różnorodność pod względem mechaniki i możemy po części zadbać o to, żeby nasza postać była chociaż trochę unikatowa.


Prawdziwym rarytasem i tym, co czyni tą grę wyjątkową, jeśli chodzi o MMO, jest strona fabularna... i tutaj dochodzimy do meritum sprawy, bo czym byłaby gra w Uniwersum SW bez rozterek moralnych między jasną, a ciemną stroną mocy?
W tym miejscu pojawia się coś co mnie zachwyciło w tej grze, będąc przyzwyczajonym do tępego grindowania pokroju WoWa, gdzie klikamy "Accept" przy każdym queście, zabijamy co trzeba, wracamy i odbieramy nagrodę. Nagle grając w MMORPG dostałem erpegową możliwość odgrywania swojej postaci i podejmowania decyzji, przez które zmieniało się zakończenie danego zadania. Jeszcze w większym szoku byłem w momencie kiedy moja decyzja była kluczowa nawet przy zadaniach pobocznych. Przez ten głęboki aspekt RPGowy i soczysty klimat czasami zapominałem, że gram w MMO i czułem się jakbym grał w kolejnego KOTORa!

Kolejną bardzo intrygującą rzeczą jest to, że nie jesteśmy w żaden sposób ograniczeni przez wybraną przez nas stronę, czyli będąc Sithem po stronie imperium nadal możemy stać po jasnej stronie mocy. Jest to genialne rozwiązanie, gdyż tak naprawdę, powiedzmy sobie szczerze, kodeks Sithów nie ma nigdzie paragrafu pod tytułem "Bądź Zły, Morduj, Siej Pożogę i Zniszczenie". To także idzie w drugą stronę: będąc Jedi możemy podejmować decyzje związane z ciemną stroną mocy.

Odkrywając tą cudowną możliwość na którą TOR przyzwala, trzeba było ułożyć sobie rys psychologiczny tworzonych przeze mnie postaci.
(Tak, jestem Altoholikiem ^^".)
Moją pierwszą  i główną postacią był Zabracki Łówca Głów Necisque, żądny pieniędzy i siły, którego blaster należy do tego kto da więcej. Na moje szczęście, szybko pojawiła się potrzeba stworzenia drugiej postaci gdyż w gildii założonej
ze znajomymi był potrzebny tank. Miałem doświadczenie jako obrońca tyłków innych graczy z innych MMO, więc spoglądając szybko po dostępnych klasach i specjalizacjach mój wzrok utkwił na klasie Sith Inquisitora z bardzo podobającą mi się nazwą rozwinięcia klasy Assassin z drzewkiem umiejek Darkness (ow yiss~ <3).
Jeszcze tylko szybkie wykreowanie postaci w głowie:
- Siostra mojej głównej postaci często pakuje się w kłopoty, gdzie jako starszy brat zawsze musiał ratować jej tyłek z opresji
- Lubiąca pieniądze (powiedzmy, że to rodzinne), chcąca stać się niezależna, respektowana
- W rodzinie Corvidae (gdyż tak nazwałem swój Ród) moc jest silna i zostaje to zauważone kiedy to Tominea (gdyż tak ją nazwałem) wpakowała się w nie lada kłopoty i została niewolnicą... po raz drugi
- Obiecano jej wolność, jeśli wybierze się na Korriban i podejmie się szkolenia w Akademii Sithów (jakby miała wybór oczywiście).
Oczywiście perspektywa tego,
że nie musi już czekać na brata,
aż ten ją uratuje, bardzo ją radowała.
Po takim przygotowaniu wystarczyło tylko dostosować wygląd postaci i Tominea Corvidae, siostra Necisque, była gotowa do gry!

I tak się zaczyna mój długi ciąg "złych" decyzji, przez które nie raz to pojawiał mi się uśmiech na ustach, śmiałem się, miałem typowe "O~ Tak! Zrób TO!" bądź kaca moralnego.
Tak~, posiadanie kaca moralnego przez decyzje, którą podjąłem moją wymyśloną postacią to jest coś, co daje mi satysfakcję. Od tego są gry, żeby odczuwać tego rodzaju emocje, żeby przyzwolić sobie na to, czego w normalnym życiu byśmy nie zrobili. Uwielbiam jak gry powodują to, że patrzę na kwestie dialogowe i zastanawiam się którą opcję wybrać, analizuje ciąg przyczynowo-skutkowy i czasem, z ciężkim sercem, klikam jeden z wyborów wiedząc, że to co się zaraz stanie nie spodoba mi się, ale jest jak najbardziej w stylu mojej postaci i taką decyzje ona by podjęła.

W wielu grach, niestety, występuje pewna asymetria, gdzie złe decyzje dają więcej korzyści, tak jakby twórcy martwili się, że ludzie nie będą w stanie czynić zła w grze jeśli nie rzuci im się sto sztuk złota więcej. Tutaj na szczęście opcje które wybieramy dają nam tylko różne rozwiązania fabularną, gdyż np:
- Podejmiemy "Złą" decyzję - dostaniemy początkowo większą ilość złota
- Podejmiemy "Dobrą" decyzje - dostaniemy tą samą ilość złota później, przez wiadomość z podziękowaniem.
Z tego powodu możemy się w pełni wczuć w podejmowane przez nas decyzje i odgrywać naszą postać nie martwiąc się tym, że dostaniemy czegoś mniej, po prostu będziemy mieli inaczej.

Oczywiście takie rozwiązanie może być uznane przez niektórych jako "nie fair", bo zła postać plądruje, zabija i grabi, więc powinna mieć większy zakres dóbr materialnych, a dobra postać powinna mieć poparcie wśród ludu. Ja na to odpowiem tak: zdejmijcie klapki z oczu.
Postać stojąca po ciemnej stronie mocy może mieć poparcie wśród ludu, poprzez politykę strachu i czystego respektu dla jej siły (jak to u Sithów).
Bohater będący po dobrej stronie mocy może mieć duży majątek, bo będzie dostawać dodatkowe bonusy gdy np. jakiś oligarcha będzie chciał sobie zrobić dobry PR dając jakieś dodatkowe fanty bohaterowi. Z takimi i nie tylko rzeczami będziemy musieli się w TOR borykać, gdyż tam nawet złe decyzje, nie zawsze są takie złe, a dobre mogą pozostawić niesmak w ustach ^^.


Jeśli kiedykolwiek marzyliście o trzeciej części KOTORa, albo po prostu brakuje wam gry z dobrą fabułą, to przysiądźcie do The Old Republic, a obiecuję, że nie zawiedziecie się!

Disclaimer: Niestety fakt, że grę wyprodukowało EA, działa mocno na jej niekorzyść (mikrotransakcje, ograniczenia dla konta F2P), ale da się to przeżyć ^^".
Udostępnij:    Facebook Twitter Google+